Do Italii można się dostać na różne sposoby – samolotem, samochodem, motocyklem czy pociągiem (trzeba się nakombinować, fakt, ale się da). Ja chyba najbardziej lubię opcję kombinowaną – czyli samolot, a na miejscu auto. Tak jest najwygodniej i najszybciej, omija się długą podróż na miejsce. Jeszcze na północ to pół biedy, ale na południe samochodem do Włoch trzeba jechać dwa dni.

Samochód do dyspozycji u celu naszej podróży to wielka wygoda i wolność. Nie musimy się układać pod kapryśne środki transportu i dojedziemy w każde, nawet najbardziej schowane przed turystami miejsce. Ale znam takich, którzy powiedzą, że nigdy w życiu nie wsiądą za kierownicę we Włoszech. Dlaczego?

Być kierowcą na południu

“O nie” – jęknęłam w duchu, kiedy w Marsali podjechał po mnie rodowity Sycylijczyk za kierownicą rozklekotanego, starego Renault. Miał mnie zawieźć do winnicy i na warsztaty kulinarne gdzieś za miasto, a ja przecież dobrze wiem, co oni wyprawiają na drogach. Lekko wystraszona wsiadłam i odkryłam brak pasów. “Dlaczego mnie to dziwi?” – pomyślałam, ale Marco zaczął mnie zasypywać już pytaniami, więc nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Pomknęliśmy przed siebie, łamiąc chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe.

Tak to mniej więcej wygląda na południu Włoch. Pasów wiele osób nie używa, jeżdżą bardzo dynamicznie, trąbią, żeby się pozdrowić albo ostrzec, że jadą, a drogi mają kilka pasów. Nawet jeśli mają tylko dwa. Na północy jest trochę bardziej “po naszemu”, ale środek buta tylko niewiele ustępuje południu pod względem fantazji.

Włoskie zasady na drogach

  1. Przygotuj się na większą dynamikę jazdy. We Włoszech, oprócz samochodów, jest mnóstwo skuterów i motocykli, które będą cię wyprzedzać z każdej strony. Czasem mam wrażenie, że jakby mogli, to by też latali górą. Musisz mieć oczy dookoła głowy.
  2. Rzadko tutaj się używa kierunkowskazów. W zasadzie wcale. Zmiana pasa bez żadnej sygnalizacji jest normą. Tak samo jak samochód, który jedzie z włączonym kierunkowskazem całą drogę i nawet tego nie zauważył.
  3. Ronda są we Włoszech bardzo popularne i bardzo chaotyczne. Pasów jest tyle, ile zmieści się samochodów, a na rondo wjeżdża ten, kto pierwszy zdąży. Do tego jeszcze lawirujące skutery pomiędzy autami.
  4. Mruganie światłami zazwyczaj oznacza ostrzeżenie – “uważaj, jadę, nie wjedź we mnie”. Tak samo może działać klakson, zwłaszcza na krętych drogach.
  5. Parkowanie we Włoszech to jest dla mnie wyższa szkoła jazdy. Samochody są zaparkowane dosłownie wszędzie – na przejściach dla pieszych, na ulicach w tzw. drugiej linii, na chodnikach. I jeszcze jak ktoś potrzebuje napić się kawy albo pogadać z napotkanym znajomym, parkuje na środku drogi, a inni grzecznie czekają. Pierwsze takie doświadczenia są naprawdę zabawne.
  6. Znak stop i droga z pierwszeństwem są tylko sugestią. Niezależnie od tego, na której jesteś, zatrzymaj się albo chociaż zwolnij, bo nie masz pewności, że ten drugi się zatrzyma.

To nie tak, że Włosi są kiepskimi kierowcami. Wręcz przeciwnie. Uważam, że jeżdżą naprawdę dobrze. Tylko tam jest inny vibe, inna kultura i inne podejście do wielu rzeczy. Oni umieją się poruszać według tych zasad, które sami sobie stworzyli i paradoksalnie jest tam mniej wypadków niż w innych krajach. Południe Europy to inna mentalność ludzi i wielu turystom się to bardzo podoba. Przyjeżdżają ze swojego kraju, w którym muszą przestrzegać wszystkich norm i odżywają na włoskich drogach. Warto jednak wiedzieć na co się przygotować.

Tankowanie we Włoszech

Niby prosta sprawa, a jednak zupełnie inna niż w Polsce. Po pierwsze stacje nie są otwarte non stop. Najczęściej do południa i po południu, potem jest samoobsługa i płatność w automacie. W godzinach otwarcia stacji są dwa rodzaje dystrybutorów – te, z których zatankujesz samodzielnie i te, przy których podejdzie ktoś z obsługi. Cena w tym drugim przypadku za litr benzyny jest wyższa o kilkanaście centów. Te dystrybutory są oznaczone napisem “piu servito”. Jeśli tankujesz i płacisz w automacie, możesz zapłacić gotówką lub kartą. W obu przypadkach płatność jest na zasadzie przedpłaty. Jeśli wybierzesz gotówkę, tankujesz tyle, ile zapłaciłeś (np. 20 euro). W przypadku użycia karty, automatycznie zostanie założona blokada na 100 euro. Po zatankowaniu pobierana jest tylko kwota, za którą zatankowałeś, reszta wraca na konto.

Co jeszcze warto wiedzieć jadąc samochodem do Włoch?

Mimo, że pisałam wcześniej o samowolce w parkowaniu, to są pewne zasady, których warto przestrzegać. Są miejsca z wyrysowanymi miejscami parkingowymi w trzech kolorach. Na białych parkuj śmiało, to miejsca bezpłatne i przeznaczone dla wszystkich. Niebieskie też są dla ciebie, ale musisz zapłacić w parkomacie albo aplikacji EasyPark (bardzo wygodna sprawa). Za to na żółtych liniach nigdy nie parkuj, to miejsca dla rezydentów i mieszkańców.

ZTL, czyli Zona Traffico Limitato, już niejednego turystę pozbawiła kilkudziesięciu euro. To strefa, w której ruch samochodowy jest zakazany w wyznaczonych godzinach lub okresach. Po prostu jakaś część miasteczka wieczorami zamienia się w deptak. Na wjeździe stoi znak informujący o tym, kiedy zakaz obowiązuje i czy aktualnie ZTL jest aktywna. Jeśli jest, a ty wjedziesz i tak, kamera to zarejestruje i po paru miesiącach dostaniesz pocztą mandat. Nie wiem jak to jest, że w przypadku mandatów włoska i polska poczta działają niezawodnie.

To wszystko są rzeczy, które odkrywałam sama i często były to kosztowne lekcje. Po Italii jeździ się naprawdę fajnie, a ten ich sty wchodzi w krew i ciężko się potem przestawić. A ty masz jakieś doświadczenia w tym zakresie? Daj znać w komentarzu!

Piszę z pasji i miłości do Italii. Bardzo się staram, żeby treści, które przekazuję były rzetelne i sprawdzone. Jeśli podoba Ci się ten artykuł, będzie mi miło, jeśli się nim podzielisz z innymi. Zaobserwuj mnie też na Instagramie, gdzie na bieżąco pokazuję super miejsca we Włoszech. Grazie di cuore!

Zapisz się również na mój newsletter – Cartolline dall’Italia, czyli pocztówki z Włoch. Co jakiś czas będę przenosić Cię do słonecznej Italii opowiadając o pięknych miejscach, lokalnych przysmakach i włoskim winie.

Przeczytaj również:

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *