Przewrotnie Was pytam – czy Neapol da się polubić? To miasto bardzo polaryzuje turystów. Jedni wyjeżdżają stąd zakochani w nim po uszy, inni twierdzą, że więcej tu nie wrócą. To, że Neapol jest miastem wyjątkowym przyznaje każdy, a ci, którzy tu byli zgodnie mówią, że nie pozostawia nikogo obojętnym. Typowe miasto love or hate. Chaos, hałas, skutery, Neapolitańczycy zachwalający swoje produkty całkiem głośno. Ktoś, kto nie wie na co się przygotować, może poczuć się zagubiony. No i Piazza Garibaldi – pierwsze miejsce, które poznacie przyjeżdżając do Neapolu. Tutaj jest dworzec główny – mało przyjemne miejsce, pełne ludzi, bezdomnych osób śpiących na ziemi i kieszonkowców. Ale to absolutnie nie jest wizytówka tego miasta. Raczej odradzam wynajmowanie sobie noclegu w tych okolicach oraz wieczorne spacery.
Z Piazza Garibaldi na sfogliatelle
Żeby odczarować dworzec, nawet z walizką, udajcie się na lokalny przysmak – le sfogliatelle. Kilka metrów dalej jest jeden z najlepszych lokali w Neapolu, który serwuje te ciastka. To przepyszna, słodka ricotta, pachnąca pomarańczami, zamknięta w chrupiącym cieście składającym się z miliona cieniutkich warstw (coś jak ciasto filo), które przy od pierwszego kęsa wydaję niepowtarzalny dźwięk. Uwierzcie mi, sfogliatelle nigdzie indziej nie smakują tak, jak tutaj. U Attanasio jest zawsze pełno ludzi kłębiących się pod drzwiami i czekających na swoją kolej. To miejsce powinno mieć napisaną instrukcję obsługi. Ja za pierwszym razem stałam pół godziny w kolejce, zanim dowiedziałam się, że muszę najpierw pobrać numerek. Zostałam tym samym cofnięta na sam koniec kolejki. Przy wejściu ze specjalnego podajnika bierzecie numerek i idziecie do kasy, gdzie płacicie za swoje zamówienie. Potem z paragonem czekacie, aż się wasz numerek wyświetli na wyświetlaczu lub ktoś go wykrzyczy. Wtedy zabieracie swoje cieplutkie ciasteczka i chrupiecie obsypując się cukrem pudrem (nie da się tego uniknąć).
Neapol na pierwszy raz
Jeśli lubicie klimat południowowłoskich miast, to nie musicie sobie dozować wrażeń. Jeśli jest inaczej, zostawcie sobie Quartieri Spagnoli i Rione Sanita na później. Spacer wzdłuż morza w okolicach Piazza del Plebiscito będzie dobrym pomysłem. W samym centrum, a jednak już trochę inaczej. Zaraz przy samym placu znajdowały się dwie historyczne kawiarnie – Gambrinus i Turco. Na początku XX wieku cały Neapol tutaj się schodził i słuchał muzyki na żywo. Można było tutaj spotkać artystów, a nawet niektórych członków królewskiej rodziny Savoia. Ten plac był jak teatr pod gołym niebem. Odbywały się tutaj wesela, koncerty spektakle czy zawody różnego rodzaju. Zresztą na początku XIX wieku plany panujących wówczas Burbonów sięgały dożo dalej. Król Gioachino Murat planował wybudować ogromny amfiteatr, ale zmiany polityczne zniweczyły te plany.
Kawa i spacer z zawiązanymi oczami
Na początku XX wieku cała śmietanka Neapolu pijała kawę w Gambrinusie albo Il Turco. Gambrinus istnieje do dzisiaj. Wnętrza tej kawiarni, urządzone w stylu Belle Epoque, powodują szybsze bicie serca, a świadomość, że pije się kawę w tym samym miejscu, co członkowie rodziny królewskiej sto lat temu, dodaje wymiar duchowy. Podobno w Gambrinusie bywała nawet cesarzowa Sissi, a Enrico Caruso dał tutaj swój pierwszy koncert zanim jeszcze świat poznał jego cudowny głos. Zamówcie tutaj sobie kawę, która nazywa się caffe alla nocciola – z dodatkiem kremu z orzechów laskowych. Tą kawę zaliczam do moich ulubionych włoskich kaw.
Piazza del Plebiscito była też miejscem dosyć makabrycznej zabawy królowej Margherity z więźniami. Wiązała im oczy i kazała przejść prosto od Palazzo Reale do Bazyliki, przechodząc między dwoma pomnikami. Ten komu się uda, miał być ułaskawiony; wszyscy inni zostali straceni. Niby proste, ale konstrukcja placu uniemożliwia wykonanie tego zadania. Nikomu się to jeszcze nie udało, bo plac jest specyficznie nachylony i powoduje bezwiedną zmianę trajektorii. Dziś Neapolitańczycy bawią się tak z turystami i wiążą im oczy, każąc iść prosto (oczywiście nikt nikogo nie ścina za karę). Śmiechu jest dużo, ale sukcesów brak! Spróbujcie sobie zrobić taki eksperyment, jak tam będziecie, bo to jest bardzo ciekawe doświadczenie.
Pizzofalcone – historyczne serce Neapolu
Pizzofalcone to wzgórze nazywane też Monte di Dio – boską górą. To tutaj Grecy rozpoczęli budowę miasta Parthenope, które dało początek dzisiejszemu Neapolowi. Nazwę Pizzofalcone wymyślił Karol I Andegaweński, bo było to jego miejsce przeznaczone do polowania na jastrzębie. Na samą górę możecie sobie wjechać windą z ulicy Chiaia, co jest bardzo fajnym doświadczeniem. Bardzo polecam zobaczyć Teatro Politeama, Chiesa Santa Maria degli Angeli czy Chiesa Maria Egiziaca. Na szczycie wzgórza, Monte Echia, możecie obejrzeć pozostałości po starożytnym domu Lukullusa.
Nie tylko pizza
Po takim spacerze każdy chyba będzie głodny. Wiem co mówię, bo przeszłam te rejony nie raz. Neapol kojarzy się głównie z pizzą, ale kuchnia tego miasta jest przebogata. W okolicy Piazza del Plebiscito są dwa miejsca z pysznym jedzonkiem, które mogę wam polecić.
W pierwszym, które nazywa się Na Bona Furchetta, zjecie nie tylko pyszną pizzę, ale również inne dania kuchni Neapolu. Bardzo polecam spaghetti allo scarpariello, jest przepyszne! Spaghetti z owocami morza i parmigiana też wymiatają. Jeśli będziecie robili rezerwację, co polecam, poproście o stolik w ogródku, który jest przepiękny.
Drugi lokal jest typową lokalną trattorią, do której na niedzielny obiad przychodzą okoliczni mieszkańcy. Trattoria da Ettore serwuje typową kuchnię Neapolu. Pyszne pulpeciki, genovese, gnocchi alla sorrentina czy spaghetti alle vongole – wszystko tutaj jest doskonałej jakości. Malutka restauracyjka, tylko 8 stolików i atmosfera jak w domu. Rezerwacja jest konieczna – jeśli chcecie tutaj zjeść, lepiej nie ryzykować.
Jeśli lubisz prawdziwą kuchnię Neapolu, to niedawno wydałam e-book z przepisami na klasyki. Dzięki niemu możesz mieć kawałek Neapolu w swoim domu. Oprócz przepisów, książka zawiera różne historie i opowieści o pochodzeniu dań, polecenia fajnych miejsc i rzeczy wartych spróbowania. A żeby było już całkiem jak w Neapolu, stworzyłam również playlistę z muzyką neapolitańską. E-book kupisz TUTAJ.
Piszę z pasji i miłości do Italii. Bardzo się staram, żeby treści, które przekazuję były rzetelne i sprawdzone. Jeśli podoba Ci się ten artykuł, będzie mi miło, jeśli się nim podzielisz z innymi. Zaobserwuj mnie też na Instagramie, gdzie na bieżąco pokazuję super miejsca we Włoszech. Grazie di cuore!
Zapisz się również na mój newsletter – Cartolline dall’Italia, czyli pocztówki z Włoch. Co jakiś czas będę przenosić Cię do słonecznej Italii opowiadając o pięknych miejscach, lokalnych przysmakach i włoskim winie.